Któż nie marzy o własnym samochodzie? O uniezależnieniu się od kaprysów komunikacji miejskiej? O tym, by wsiąść do wozu nie jako pasażer, lecz rozsiąść się za kierownicą i dumnie pojechać ku zachodzącemu słońcu? Dobrze, może niepotrzebnie się rozmarzyłem. Ale nawet jeśli w gruncie rzeczy nie jest to takie wzniosłe i poetyckie, dobrze wiecie, co Mam na myśli.
1. Zachowaj rozsądek i pohamuj przedwczesną radość
2. Nie gódź się na umowę in blanco
3. Zażądaj jazdy próbnej
4. Sprawdź historię samochodu
5. Zwracaj uwagę na szczegóły
Chcąc jak najszybciej zrealizować swoje marzenia, łatwo jednak o nieostrożność, a w konsekwencji błąd. Warto podchodzić do kupna z rozwagą, żeby nie okazało się później, że Nasza zbytnia ufność lub niedopatrzenie podczas transakcji, zepsują Nam potem radość z jazdy. Co zatem zrobić? Czego się wystrzegać? Oto najczęściej popełniane błędy.
1. Zachowaj rozsądek i pohamuj przedwczesną radość
Nie tak łatwo znaleźć dobrą ofertę sprzedaży. Wszyscy chcielibyśmy mieć jak najlepszy wóz za możliwie jak najniższą cenę. Zwłaszcza, że w większości nie jesteśmy raczej krezusami. Stąd zrozumiała radość, gdy pojawia się dobra okazja. Nie możecie jednak pozwolić, żeby ta radość Was zaślepiła. Znacie powiedzenie „zbyt piękne, aby było prawdziwe”? No właśnie. To, co na papierze wygląda jak spełnienie snów, w rzeczywistości może okazać się rozczarowaniem. Musimy być na to gotowi. Nie dajmy się więc ponieść pierwszej fali szczęścia bo to osłabi Naszą czujność. Będziemy marzyli już tylko o tym, by dokonać zakupu i zasiąść wreszcie za kółkiem. A tymczasem trzeba zachować daleko posuniętą ostrożność. I jakkolwiek okrutnie to zabrzmi, naprawdę korzystne warunki powinny nie tyle Nas cieszyć, co wzbudzić Naszą podejrzliwość. Kto i dlaczego sprzedaje taki dobry samochód w świetnym stanie za tak niską cenę? Co się za tym kryje? Bo, jeśli nie jesteśmy niesłychanymi szczęściarzami, zwykle coś się jednak kryje. Na przykład jakaś wada pojazdu, której nie widać na pierwszy rzut oka. Podobnie mały przebieg używanego auta to niekoniecznie powód do radości. Powinna Nam się raczej zapalić w głowie czerwona lampka. To dla Nas sygnał ostrzegawczy, że ktoś mógł przy aucie majstrować. Ustawianie przebiegu to przecież najpospolitszy przekręt stosowany w branży. Robi się takie rzeczy w kilka lub kilkanaście minut, a koszt „zabiegu” (100 – 200 zł) też nie odbija się zbyt mocno na kieszeniach kanciarzy.
2. Nie gódź się na umowę in blanco
Niesieni tym szczęściem, że oto będziemy mieli własny samochód, często przymykamy oko na podejrzane warunki spisywania umowy, czego przykładem są powszechne pół-umowy, tak zwane „umowy w ciemno”. Nazywa się je też niekiedy „umowami na Niemca”, w przypadku gdy dotyczą używanych samochodów sprowadzanych najczęściej zza Naszej zachodniej granicy. Handlarz wciela się tu w rolę pośrednika który nie rejestrując auta na siebie, odsprzedaje je kolejnej osobie. Oficjalnie więc to nie on, lecz niejako poprzedni właściciel wozu jest sprzedawcą i to jest wyszczególnione na dokumencie, który mamy podpisać. A My, nie mogąc się doczekać aż zostawimy za sobą formalności i będziemy mogli wreszcie wcisnąć pedał gazu, godzimy się na coś takiego.
Ryzykownie, oj ryzykownie. W takim wypadku osoba, od której de facto kupiliśmy auto, nie będzie brać odpowiedzialności za jego ewentualne ukryte wady. Składając swój podpis pod tego rodzaju umową sami dobrowolnie pozbawiamy się możliwości, by w razie czego dochodzić swoich praw. Nie wspominając, że nie mamy żadnej gwarancji, iż ów „Niemiec” widniejący w Naszej umowie, naprawdę istnieje. W wielu takich wypadkach mamy do czynienia ze zwyczajnym oszustwem, a wóz może nawet być kradziony. A zatem, więcej rozwagi!
3. Zażądaj jazdy próbnej
Zaskakująco wielu nabywców samochodów nie domaga się przetestowania auta podczas jazdy próbnej. Czyżby zadowalało Nas samo to, że wóz się dobrze prezentuje? Przecież, poprawcie mnie, jeśli się mylę, mamy nim jeździć, a nie postawić sobie w salonie. Czy nie to więc powinniśmy sprawdzić w pierwszej kolejności? Tymczasem nie robimy tego. Specjaliści są zdania, że minimalny czas, by zapoznać się z pojazdem, to pół godziny jazdy. A My myślimy, że wystarczy Nam rzut oka?
4. Sprawdź historię samochodu
Ilu z Nas, kupując używany samochód, zainteresowało się jego książeczką serwisową? No dobrze, niektórzy na pewno, ale statystyki wykazują, że wielu nabywców bagatelizuje tę sprawę. A przecież znajdziemy tam informacje nie tylko o uszkodzeniach, ale i o tym gdzie auto było reperowane (czy w autoryzowanych serwisach, czy też może po znajomości, przez pana Mietka spod czwórki). Możemy się dowiedzieć, jak samochód był traktowany na przykład, jakie podejście miał poprzedni właściciel jeśli chodzi o przeglądy okresowe. Przede wszystkim zaś, jeżeli kupujemy auto i okazuje się, że brakuje książeczki serwisowej, nie powinniśmy zbywać tego wzruszeniem ramion. To przecież wyraźny ostrzegawczy sygnał, że coś tu chyba nie do końca się zgadza. Podobnie jest w sytuacji kiedy nie jesteśmy też zainteresowani numerem VIN (Vehicle Identification Number), a i on mówi Nam o historii samochodu. Określa bowiem nie tylko markę, rok produkcji czy model, ale i przebieg, ilość wypadków i serwisowych napraw.
5. Zwracaj uwagę na szczegóły
Decydując się na kupno samochodu, często zadowalamy się ogólnym wrażeniem, jakie on na Nas robi. Bo skoro trafia się okazja, to po co szukać dziury w całym? Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, prawda? Ano, prawda. Tylko że auto nie jest darowane, musimy wyłożyć na nie niemałe pieniądze. Nawet jeśli wydaje Nam się, że cena jest zachęcająca, nie jest to powód by godzić się na transakcję z pocałowaniem ręki i bez wcześniejszego gruntownego sprawdzenia wozu. Nie przejmujmy się, czy aby drobiazgowym badaniem auta nie urazimy uczuć sprzedawcy. Pamiętajmy, tu chodzi o Nas i Nasze bezpieczeństwo.
Przyjrzyjmy się więc dokładnie, czy ten wóz-cudo jak spod igły nie nosi w istocie śladów napraw lub, co gorsza, kamuflowania szkód powypadkowych. Niektórzy polecają nawet, by zaopatrzyć się w miernik grubości lakieru. Takie przydatne urządzenie pozwoli Nam się dowiedzieć czy świeży, zdawałoby się, lakier prosto z fabryki którego grubość nie powinna przekraczać 140 mikrometrów, nie jest położony w istocie podejrzanie grubą warstwą, mogącą świadczyć o przebytych naprawach czy szpachlowaniu. Czasem jesteśmy też tak ufni, że nie sprawdzamy w Krajowym Rejestrze Sądowym, czy dany komis działa w ogóle legalnie. A może po prostu szkoda Nam czasu.
Takie właśnie mogą być przyczyny Naszej niedbałości przy zakupie samochodu. Chcemy mieć auto, ale nie chce Nam się użerać z całym tym procesem zakupu. Nie mamy tyle czasu, chęci czy cierpliwości. Ale może warto jednak podejść do sprawy z uwagą? Gra toczy się przecież nie tylko o to, byśmy kupili samochód, który będzie Nam dobrze służył przez lata. Stawką może być też Nasze bezpieczeństwo, a nawet życie.
Bardzo dobry i treściwy artykuł. Dla każdego, kto kupuje samochód.